poniedziałek, 4 marca 2019

Beglik Tash

Nie raz jadąc do Primorska rzucał mi się w oczy drogowskaz z grafiką kamieni niczym te w Stonehenge. Oczywiście nigdy nie było ani czasu, ani zapału, żeby to miejsce odwiedzić. Miało się to zmienić w tym roku. Przejazd przez centrum Primorska i kierujemy się tajemnicze miejsce w środku lasu. Mijamy długą plażę. o której do tej pory nie miałem pojęcia i wjeżdżamy bramą w ogrodzony teren. Jeszcze nie tak dawno temu tereny te były we władaniu Todora Żiwkowa i pewnie dlatego miejsce to zostało odkryte dopiero w XXI wieku.

Po drodze widzimy szybko idące osoby, machające urwanymi gałęziami. Pewnie gorąco. Zatrzymujemy się na parkingu, a na drzewach wita nas bilbord informujący, że do Beglik Tash jeszcze 1,5 km. Trudno, trzeba ruszyć w drogę. Po chwili rozumiemy skąd te  gałęzie w rękach turystów. Tak uprzykrzających życie much jeszcze w życiu nie widziałem - są ich setki, wlatują do oczu, nosa, ucha - koszmar! I dzięki temu pewnie droga robi się krótsza i szybsza.
Żeby zrozumieć to miejsce zdecydowanie trzeba się przygotować do tej wizyty. Inaczej rozczarują nas monumentalne głazy porozrzucane pośrodku lasu. Beglik Tash to miejsce święte, sanktuarium, świątynia, a jej początki datuje się na XIV w p.n.e. Głazy zostały tu przetransportowane i logicznie poukładane. Są tu pozostałości po zegarze słonecznym i kalendarzu astronomicznym, znajdziemy miejsca kultu, charakterystyczne skały, miejsca do religijnych rytuałów. Jest tron dla kapłana, odcisk Boga Słońca, łono Bogini Matki Ziemi. Warto poszperać w Internecie za dokładnym opisem tych miejsc, dostajemy też w ramach biletu (2 lv) ulotkę, nawet w języku polskim. Swoją drogą trzeba podziwiać tych, którzy nie tyle odkryli to miejsce, co  dokonali analizy i wysnuli teorie. Czy są prawdziwe i rzeczywiste? To już kwestia indywidualnego podejścia, jednak z czystym sumieniem mogę polecić wizytę w Beglik Tash. Dla fotografa jest to naprawdę bardzo malownicze i intrygujące miejsce.













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz