Położony niecałą godzinę drogi od Careva Sozopol zawsze był jednym z ulubionych miasteczek, do którego jeździłem. Kojarzę go w trzy różne sposoby - pierwszy to port i stateczek, który wypływa w kierunku największej bułgarskiej wyspy - Wyspy św. Jana. Tam w ruinach kościoła znaleziono relikwie Jana Chrzciciela, jednak wejście na wyspę jest utrudnione. Druga odsłona to spacer centrum miasta, wśród licznych sklepików i restauracji, do których dosyć szybko się udawałem, żeby chronić się przed upalnym słońcem. Jednak prawdziwa miłość do tego miasta zrodziła się gdy roku jednego zamiast standardowo przejść przez sklepiki i walczyć z tłumem turystów, skręciłem w prawo w stronę plaży.
Już miałem wracać, gdy nagle odkryłem dróżkę wzdłuż brzegu, biegnąca powoli wśród malowniczych knajpek, zieleni drzew i błękitu morza. Tam czas jakby się zatrzymał, niewiele turystów, cisza, im dalej, tym bardziej czuć lokalny klimat. Morze rozbijające się o wystające skały uspokaja, jesteśmy sami w jednej z położonych na skarpie knajpek i nigdzie się nie spieszymy. Chwilo trwaj - i ona trwa, w oddali Wyspa św. Jana, potężne mewy latają na wyciągnięcie ręki, sączę powoli kamienicę. Spacer wąskimi, pustymi uliczkami przenosi mnie w zupełnie inne miejsce, jakieś bajkowe i wcale nie turystyczne. Tu warto wracać!
Sobieski - a jakże! |
Siedząc w cieniu można rozkoszować się ciszą - tylko ja i morze |
Miłośnicy historii i zabytków będą mieli tu z pewnością wiele do zobaczenia |
Niczym widokówka - spacer dostarcza wiele niesamowitych widoków |
Chciałoby się wejść do każdej z tych knajpek i spędzić choć chwilę |
W Sozopolu można modelowo pokazać typowe dla wybrzeża domy - dół murowany, góra drewniana |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz