wtorek, 17 marca 2020

Gruzja - wycieczki z Tbilisi

http://fotoblog.interfolio.pl/2020/03/gruzja-wycieczki-z-tbilisi.html

Spacerując po Tbilisi nie raz byliśmy nagabywani przez miejscowe biura podróży, aby skorzystać z ich ofert. Oczywiście ignorowaliśmy je bez zbędnego zachodu, lecz raz wysłuchawszy dokładniej, co nasz rozmówca ma do powiedzenia, po przeliczeniu opłaty za wyjazd, nagle okazało się, że oferty te są naprawdę warte uwagi. I w ten sposób zaplanowaliśmy kolejne dni pełne atrakcji. Cena za wycieczkę oscylowała w granicach 70 zł. za cały dzień zwiedzania, więc była to kwota zdecydowanie przystępna. Jedynym problemem było poranne wstawanie i nie spóźnienie się na miejsce zbiórki. Na szczęście udało się !

wtorek, 10 marca 2020

Gruzja - Tbilisi

http://fotoblog.interfolio.pl/2020/03/gruzja-tbilisi.html
Tbilisi - znana nazwa, ale dotąd myślałem, że to koniec świata, jakieś Baku ze szklanych domów Żeromskiego, lub miejsce, gdzie polscy piłkarze nie potrafią strzelać goli. Teraz, siedząc w  pociągu, który w końcu - po całej nocy - dojeżdżał do stolicy Gruzji, byłem na równi zmęczony i podekscytowany. Jaka będzie stolica tego pięknego kraju? Pewnie beton i blokowiska, tłum i dziki ruch. A może wielkie przestrzenie i niezwykła starówka? Jaka by nie była, to najbardziej odległe miejsce na ziemi w którym się znalazłem.

poniedziałek, 2 marca 2020

Gruzja - Batumi ech Batumi


http://fotoblog.interfolio.pl/2020/03/gruzja-batumi-ech-batumi.html
W swych wędrówkach przeszłyśmy wiele miast
Wiele mórz i rzek, wiele gór wśród gwiazd
Ale miasto, o którym śpiewamy dziś
Milsze jest, bo z nim wiążą się nasze sny
Batumi, ech Batumi,
Herbaciane pola Batumi
Znana pewnie wszystkim melodia Filipinek nigdy nie była mi tak bliska jak dziś. Nazwa Batumi znana od lat, do tej pory kojarzona z odległym, nieokreślonym światem, nagle stała się napisem na marszrutce, w której w końcu udało nam się zająć miejsce. Ruszamy, przed nami 2 godziny drogi, zajmujemy miejsca z tyłu i podziwiamy ten cudowny kraj przez szyby starego busa. Busa, który pędzi jak szalony, niemal jakby się miał wyścigować z naszym poprzednim szoferem. Nam jednak to na rękę, bo i godzina późna i dzień krótki, a szukanie po nocach naszej kolejnej kwatery na pewno nie będzie łatwe. Jedziemy, Romen jak zwykle melodyjnie podchrapuje, ja co chwile patrzę na mapę, sprawdzając ile mamy jeszcze do celu.