Do wyjazdu tego - w odróżnieniu od wielu innych - starannie się przygotowałem. Szperając po internecie zaplanowałem każdy dzień, każdy nocleg, wcześniej kupiłem Jordan Pass, każda atrakcja miała swoje miejsce w moim planie podróży. Jest coś pięknego i szalonego w improwizacji, lecz trzymanie się wcześniej ustalonego planu też ma swoje wielkie walory. W ten sposób każdy dzień odpłacał nam niepowtarzalnymi przeżyciami, widokami, przygodami. Dzięki wynajętemu samochodowi z łatwością przemieszczaliśmy się pomiędzy kolejnymi noclegami. I codziennie wieczorem przeżywaliśmy moment po momencie miniony dzień.
Zanim Jordania pojawiła się jako nazwa celowa na moim bilecie lotniczym, była to jakaś odległa, nie wiadomo gdzie położona kraina, zapewne mająca coś wspólnego z Arabią. Pewnie na Bliskim Wschodzie, chociaż może i gdzieś w Afryce. Skąd ktokolwiek miałby wiedzieć, gdzie leży to państewko. Dzisiaj już wiem wiele więcej, znam historię regionu, tamte konflikty nagle stały się bliższe i bardziej zrozumiałe. Co więcej, rzekę Jordan kojarzy każdy katolik, nie jest więc zaskoczeniem, że teren Jordanii pojawia się również w Biblii.
Często wspominając wieczorem miniony dzień robiliśmy sobie top 5 miejsc odwiedzonych. W ostatnich dniach, gdy już nasz plan miał się ku końcowi bezapelacyjnie zwyciężyła Wadi Rum - czerwona pustynia i nocleg w beduińskich namiotach w środku pustyni. Na drugim miejscu jeden z obecnych cudów świata - Perta. Ciężko było tu wybrać najlepsze zdjęcia, miejsce to jest rajem dla każdego posiadacza aparatu. Na trzecim miejscu uplasowały się tajemnicze zamki pustyni, chociaż Morze Martwe i Czerwone zapewne rywalizowałyby o miejsce na podium, gdybyśmy mieli więcej czasu i lepszą pogodę. Niemniej te trzy pierwsze miejsca już same by wystarczyły, aby wyjazd był udany i wypełniony po brzegi niezapomnianymi przeżyciami.
Jordania to inny świat - inna kultura, inna religia, inne realia, inna pogoda, inne wszystko co do tej pory znałem. Nastraszony jak każdy Europejczyk islamem, niezbyt pewnie się czułem, jednak nie na tyle, żeby mieć jakieś uprzedzenia wobec ludzi. Wiem, że ludzie są z natury dobrzy, trzeba tylko im to odwzajemniać. Niejednokrotnie mieliśmy okazje tego doświadczyć. Uśmiechy, chęć pomocy, częstowanie słodyczami, robienie wspólnego zdjęcia. I zawsze pomocni i bezinteresowni. My też tacy jesteśmy, tylko nie zawsze mamy okazję to pokazać.
Pobieżny i trochę chaotyczny ten wpis, ale jak tu krótko i sensownie opisać Jordanie? Pojedź, zakochaj się, tylko uważaj, bo później ciężko jest zobaczyć coś równie pięknego.
A gdyby ktoś szukał przykładowego planu podróży oto nasz:
dzień
1 pn
Amman
– (opcjonalnie Kerak 140 km, 2.20h.) Morze Martwe Herodus Spring
80 km – 1,30 h
Przejazd
do Akaby – 240 km – 2,40h
Nocleg
Akaba,
Dzień
2 wt
Akaba
– Wadi Rum 60 km, 50 min
Wadi
Rum – pustynia, całodzienna wycieczka jeepem po pustyni
Lawrence’s
Spring, Khazali Canyon, sand dunes, Anfishiyeh Inscriptions,
Lawrence’s House, the Mushroom Stone, Burdah Rock Bridge, Umm Fruth
Arch, Abu Khashaba Canyon, Barra Canyon – godzinna przejażdżka na wielbłądzie
nocleg
w namiocie na pustyni
Dzień
3 śr
Przejazd
Wadi Rum – Akaba - 60 km, 50 min
Akaba,
plaża, rafa koralowa
nocleg
przejazd Akaba - Wadi Musa 120 km, 1,50 h
Dzień
4 czw
Petra,
Czynne od 6 do 16
nocleg
Wadi Musa,
Dzień
5 pt
Petra
przejazd
Petra – Madaba
nocleg
ze śniadaniem Madaba
Dzień
6 sb
Góra
Nebo – Jerash – Amman (opcjonalnie Pella, umm quis, Ajlun)
Madaba
– Góra Nebo – 10 km
Góra
Nebo – Jerash – 75 km, 1.5h
nocleg
Amman
Dzień
7 – Amman, zamki pustyni KASR AL-CHARANA, KUSAJIR AMRA, KASR
AL-AZRAK
nocleg
Amman
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz